piątek, 13 marca 2015

Paryż - miasto niespodzianek

Mówi się, że Paryż to miasto miłości. Oczywiście potwierdzam, ale zaznaczam, że dla mnie to także miasto niespodzianek. Zawsze, kiedy jestem w Paryżu, spotykam kogoś ciekawego lub – inaczej mówiąc – pozytywnie zakręconego.
Pewnego jesiennego popołudnia wybrałam się z przyjacielem na cmentarz Montparnasse. Inspiracją do wycieczki była etiuda Wesa Cravena z filmu 'Paris, je t'aime', której akcja dzieje się na jednej z paryskich nekropolii. Nie jest to rzecz jasna film grozy, lecz romans. Zakochani odbywają pielgrzymkę do grobu słynnego poety... Pomyślałam więc, że wzorem bohaterów Cravena niezwykle romantycznie będzie odwiedzić miejsce spoczynku artysty – w naszym przypadku Charlesa Baudlaire'a.
Jednak, ani ja ani mój przyjaciel nie byliśmy wcześniej na cmentarzu Montparnasse, błądziliśmy więc, poszukując nagrobka. Nerwowo wypowiadane pytanie: 'Gdzie jest ten Baudlaire?', zwróciło w końcu uwagę pewnego przechodnia. Był to pan lat około sześćdziesięciu (może siedemdziesięciu), siwy, w okularach, lekko przygarbiony, ale dosyć energiczny. Zaprowadził nas do rodzinnego grobu Baudlaire'a i życzył nam miłego dnia. Pewnie byśmy się już nie spotkali, gdyby nie wielka popularność autora 'Kwiatów zła'. Ma on bowiem na Montparnasse drugi pomnik – cenotaf ufundowany przez przyjaciół. Przy tym pomniku, którzy przedstawia duszę poety melancholijnie wpatrującą się w jego martwe ciało, po raz kolejny natknęliśmy się na staruszka. Dowiedziawszy się, że szukamy jeszcze Maupassanta, zaoferował, że nas tam zaprowadzi. Przy okazji pokazał nam koło czterdziestu innych grobowców, należących do polityków, artystów, wynalazców, żołnierzy i milionerów. Nasz spacer zamienił się w regularna wycieczkę, a przypadkowy przechodzień okazał się świetnym przewodnikiem! Myślałam nawet, że jest profesjonalistą, ale okazał się po prostu pasjonatem.
'Przychodzę tu codziennie – wyznał mnie i mojemu przyjacielowi – Odwiedzam grób żony, a później spaceruję po cmentarnych alejkach. Zawsze odkryję jakiś jeszcze mi nie znany grobowiec...' Nigdy nie był na kursie przewodnickim. Wszystkiego o cmentarzu Montparnasse dowiedział się, prowadząc własne poszukiwania i rozmawiając z innymi starszymi panami, którzy przemierzali tę nekropolię w celach hobbystycznych. Ja i mój przyjaciel byliśmy pod wrażeniem! Wiedzieliśmy, że nasz przewodnik nie przyjmie od nas pieniędzy, ale chcieliśmy odwdzięczyć się za wycieczkę, więc zaprosiliśmy go na kawę. 'Niestety, mam jeszcze wiele do zrobienia – powiedział, ściskając nam ręce na pożegnanie – Miłego wieczoru!'. Zniknął równie szybko, jak się pojawił. 'Wes Craven powinien zrobić film o nas i o tym panu' – powiedziałam później do przyjaciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz