środa, 3 października 2012

Piłkarski Poznań

W czasie Euro 2012 Poznań stał się jednym z ośrodków piłkarskiego szaleństwa. Mecz Chorwacja-Irlandia. To było wydarzenie. Kibicie zjechali się już wcześniej, więc rano w dniu meczu stare miasto wyglądało jak po przejściu huraganu. Fani futbolu nie zadowolili się rozbijaniem butelek o trotuary. Wyrwali z chodnika nawet słupek ograniczający parkowanie. Poranną kawę wypiłam w towarzystwie skacowanych Irlandczyków, którym polscy kelnerzy serwowali ‘british breakfast’: jajka sadzone, kiełbaski, fasolkę i bekon. Później, stojąc na balkonie ratusza, obserwowałam radosny tłum Chorwatów, który rozpostarli na rynku gigantyczną flagę w biało-czerwoną szachownicę. Śpiewali głośno, nie oszczędzając sił na mecz. W poszukiwaniu spokoju zawędrowałam do barokowego kościoła. Tuż obok, w dawnej klasztornej sali, znalazłam uroczą kawiarnię wolną od kibiców. Posiliłam się tartą ze szpinaku i wyruszyłam na poszukiwanie kolejnych zabytków architektury. Od fanów futbolu nie było jednak ucieczki. Rozgościli się za murem klasztoru, w małym parku ozdobionym popiersiem Chopina. Równo przystrzyżone trawniki posłużyły niedawnym królom nocy za miejsce popołudniowej sjesty. Jedni spali spokojnie, zasłaniając twarze kapeluszami z koniczynką, inni – zbudzeni gitarową muzyką polskich nastolatków – powoli otwierali oczy i puszki z piwem. Tego dnia Poznań należał do nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz