niedziela, 9 grudnia 2012

Kopciuszek na Vaclavskim Namesti

Drogie Panie, jeśli lubicie spacery po deptakach europejskich miast w butach na wysokich obcasach, nie wybierajcie się do Pragi. Kocie łby, którymi usłana jest stolica Czech, skutecznie uprzykrzają życie eleganckim damom. Kiedy wracałam z bankietu, mój bucik trzykrotnie zaklinował się między kostkami brukowymi na Placu Wacława. Nie łatwo go było wydobyć po ciemku, trzymając w rękach otwarty parasol i torebkę. Obcas zdarł się. Dobrze, że nie odpadł. Nie chciałam wracać do hotelu jak Kopciuszek… Zadziwiający jest fakt, że przy tym samym placu Wacława, tak wrogim zwolenniczkom eleganckich butów, znajduje się sklep Baty, najbardziej wytworny sklep obuwniczy jaki widziałam. Kilka pięter, na każdym inny asortyment. Dział damski, męski, dziecięcy, sportowy i wyprzedaże. Buty stoją na stolikach, w zasięgu wzroku i ręki wytwornej klienteli. Nie tłoczą się na szerokich, ordynarnych półkach. Każdy pantofel, kozak czy trampek ma tutaj swoje miejsce. Jest ładnie ustawiony i oświetlony, wyeksponowany niczym małe dzieło sztuki. Klienci zasiadają do przymiarek na wygodnych kanapach. Nie brakuje im luster ani łyżek do butów. Czy w takich warunkach, utraciwszy ulubione butki, mogę odmówić sobie zakupów? Wybieram pantofelki z jasnej skóry, bez palców, z kokardkami. Obcasy średniej wysokości. Wygodne, jakby zrobione właśnie dla mnie. Cudo! Spacer w nich kusi mnie ogromnie, ale nie zafunduję im chrztu bojowego w Pradze. Poznają je dopiero ulice Warszawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz