niedziela, 9 grudnia 2012

लंदन: samosy, vintage i soczewica

Przy Brick Lane w Londynie kupić można ostre samosy, film z Shah Rukh Khanem i szaliczek za 1 funta. Nazwy ulic pisze się w alfabecie łacińskim i hinduskim. Pytam się B., czy tutaj jest jak w Indiach, ale przecząco kręci głową. W Indiach jest więcej ludzi, większy chaos i cieplej.
Na skrzyżowaniu z Fournier Str. znajduje się meczet wzniesiony pierwotnie jako kościół dla hugenotów. Francuscy protestanci tłumnie zasiedlali Brick Lane i okolice w XVII wieku. Później, w XIX wieku, ich miejsce zajęli Żydzi z Polski i Rosji. Utrzymywali się oni z tkactwa i krawiectwa. Brick Lane stało się więc ośrodkiem przemysłu odzieżowego. Ceglane, dwupiętrowe kamienice stoją ciasno jedna przy drugiej. Przypominają domy czynszowe z nowojorskiej Lower East Side. Brak im tylko zewnętrznych schodów pożarowych. Zarówno przy Brick Lane w Londynie jak i przy Orchard Str. w Nowym Jorku przez sześć dni w tygodniu słychać było kiedyś stukot maszyn do szycia, a w sobotę roznosił się wszędzie przyjemny zapach czulentu.
Mimo że skład etniczny Brick Lane i okolic zmienił się diametralnie, odzieżowe i kulinarne tradycje tego miejsca nadal są kultywowane. Na Vintage Market każdy, kogo interesuje moda ubiegłego stulecia, znajdzie coś dla siebie. Ja wypatrzyłam okulary w skośnej oprawie, żakiet podobny do żołnierskiego munduru i jasną mufkę przypominającą grzywę kucyka. Na bazarach sprzedaje się nie tylko ubrania, ale także jedzenie. Zmęczeni zakupami mogą skosztować kuchni hinduskiej, japońskiej, chińskiej lub meksykańskiej. Panuje zmowa cenowa: 5 funtów za porcję. Ze zmowy wyłamuje się tylko stoisko etiopskie. Sympatyczna pani o włosach jak sprężynki oferuje świeże warzywa z soczewicą w specjalnej cenie: 4 funty. Takiej ofercie nie można się oprzeć. Afrykańskie danie w hinduskiej części Londynu smakuje wyśmienicie… Fot. meczetu - Anna Kraus, fot. Etiopki - Basia Żakowiecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz